O choroba!

Czy tak wygląda chore dziecko?

Chuchałam, dmuchałam, no i nic... Nie udało się. Maja znowu coś złapała.
Zaczęło się niewinnie. Lekko podwyższona temperatura. Zaglądamy w dziubek - są! Idą kolejne zębiska! Nareszcie, bo zrobiły sobie mały przestój. Jej buźka wzbogaci się o kolejne 4 perełki. W końcu będzie mogła normalnie gryźć ;) 

W żłobku panie wspominają, że nie była sobą, bo nie chciała jeść. Maja?! Nie chciała jeść? Niemożliwe... ;)
Wieczorem biegunka... Trudno, to na pewno zęby - pomyślałam. Przeżyjemy.
W nocy zwymiotowała i do żłobka już nie puściłam. Okazało się, że panuje tam jelitówka.
Biedactwo znowu ucierpiało przez zęby (czyt. słaba odporność).
Wszystko byłoby w porządku, gdyby to tyle nie trwało... Jutro idziemy do lekarza.
Już trochę przeszedł ten nasz Okruch, więc stałam się baaardzo wrażliwa nawet na kichy. Nie chcę wariować, ale zaczęłam czytać o rotawirusie. Wyłączyłam stronę. Nie chcę być zeschizowaną Matką ;) Wystarczy studiowania stron o chorobach. Może to rzeczywiście tylko jelitówka?

A sio chorobo! Leczymy się świeżym powietrzem.




'BUTI'! Urosła mi mała modnisia. Uwieeelbia buty. Potrafi kilka razy dziennie przerzucić szufladę z butami i przymierzać, zmieniać, układać, rozrzucać. Muszę pomyśleć o zaprojektowaniu Jej garderoby z dużą ilością półek na buty. Wyżej Jej nowy nabytek. Sama się w nich zakochałam! ;)


Dziękuję Ci blogu za motywację do robienia zdjęć. PIONA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz